Nie ma chyba lepszego momentu na napisanie wpisu o Rock Water – Wodzie Skalnej – kolejnej z esencji kwiatowych Bacha – niż zaraz po podjęciu wspólnej z partnerem decyzji o wprowadzeniu do naszego od wielu lat ściśle pesketariańskiego jadłospisu produktów mięsnych typu rosół czy gęsi smalec. 😁 Stwierdziliśmy, że nasze jelita potrzebują nieco więcej kolagenowego wsparcia, a dieta trochę więcej polotu i otwartości na różne opcje. No i chyba na dobre pożegnaliśmy się ze stanem Rock Water w kwestii odżywiania!
Myślę, że w kulturze rozwoju osobistego, a szczególnie jego odłamu New Age czy rozwoju duchowego, takie podejście jest niezwykle wszechobecne. Znacie pewnie guru od sokowych detoksów, innych trudnych do utrzymania diet czy zwolenników codziennego treningu o 5 nad ranem – to często osoby, które mają ogromną potrzebę żyć w bardzo konkretny, kontrolowany sposób, w którym nie ma miejsca na żadne odstępstwa od narzuconych sobie samemu reguł. I o ile dyscyplina może być czymś zupełnie zdrowym, w przypadku kandydatów do stosowania Wody Skalnej jest ona uznawana za rzecz najważniejszą, wprowadzając do ich życia sztywność zasad, która niestety ostatecznie przynosi więcej szkody niż pożytku. Wiem, że zauważenie tego u siebie może zaboleć, ale im szybciej, tym lepiej i mówię to z własnego doświadczenia!
Rock Water – Kwiat Kompensacji
W systemie Dietmara Krämer’a (o którym jest mój kurs) Woda Skalna jest drugim stadium trzypoziomowej ścieżki – stanem kompensującym uprzednie niezdecydowanie i nieumiejętność wyboru pomiędzy wieloma alternatywami (Scleranthus/Czerwiec Roczny). Osoba w stanie Rock Water dochodzi do wniosku, że musi w końcu podjąć konkretną decyzję i robi to z dużą przesadą – ze stanu mocno nacechowanego energią yin (receptywność, chaos) przechodzi stan mocno nacechowany energią yang (decyzyjność, struktura) – można powiedzieć ze skrajności w skrajność. Po tej stronie „wahadła” jest miejsce tylko na jedną decyzję, jeden styl życia, jedno rozwiązanie. Wszystko, co wychodzi poza te ramy, uznawane jest za porażkę.
Ceną za takie podejście może być różnego rodzaju sztywność w ciele, prowadząca do bólu mięśni (szczególnie w klatce piersiowej i nogach) i stawów. Możemy także doświadczyć innych objawów związanych z zaburzeniami Meridianu Pęcherzyka Żółciowego – brudnej, bladej czy matowej cery, pokrzywki, egzemy, wychudzenia, obrzęku węzłów chłonnych, migreny jednostronnej, zaburzeń równowagi, zawrotów głowy, samoistnego pocenia się czy dreszczy. Jednak z mojej perspektywy najważniejsze, co możemy zauważyć – „to, co robię, właściwie wcale mi nie pomaga, choć tak bardzo się staram!”. I drogi naprzód są właściwie dwie – albo zaprosimy do życia lekkość i luz, którego sobie wciąż odmawialiśmy (można to ułatwić przy pomocy właśnie esencji z Wody Skalnej), albo będziemy brnąć dalej w stronę obsesyjności, ogromnego skupienia na nieistotnych szczegółach i poczucia zbrukania, które są wskazaniami dla Kwiatu Crab Apple/Jabłoni Niskiej lub Rajskiej.
Osoba w pozytywnym stanie Wody Skalnej nie zrezygnuje z dyscypliny, nie przestanie się starać, nie stanie się leniem czy „przeciętniakiem”. Tu nie chodzi o zmianę charakteru, tylko dostrzeżenie, kiedy za dużo dobrego to też źle. Albo kiedy robimy coś, by pokazać czy udowodnić coś innym, podczas gdy zupełnie zapominamy o samym sobie – o cyklach życia, w których czasami będzie czas by być leniwym i spędzić cały dzień pod kocem, a czasami wspiąć na najwyższe szczyty. Nasze ambicje i dyscyplina mogą poprowadzić nas do wielkich osiągnięć, ale będą dla nas zdrowe tylko wtedy, gdy będą zrównoważone słuchaniem swoich potrzeb i wynikającą z tego lekkością naszych działań.
Mam nadzieję, że dało do myślenia! 🙃