Joga yin, zwana także regeneracyjną lub wzmacniającą (z ang. restorative), to jeden z najspokojniejszych i mniej dynamicznych stylów jogi. Dla mnie jest to jej zdecydowanym atutem, bo może ją wykonywać każdy bez względu na wiek, kształt ciała czy ilość energii. Nadaje się w szczególności jako wieczorna sesja przed snem (śpi się po niej świetnie!), ale także w innych porach dnia gdy potrzebujemy chwili spokoju i wycentrowania.
O idei yin i yang pisałam tutaj, ale przypomnę – yin to aspekt całości, który opiera się na pozwalaniu, pasywności, „uziemianiu”, w przeciwieństwie do yang, który jest aktywny, kontrolujący i sprawczy. W dzisiejszych czasach niezwykle wiele z tego co robimy w ciągu przeciętnego dnia ma w sobie więcej energii yang – w pracy i w szkole jesteśmy obsypywani problemami do rozwiązania, a w domu przeważnie mamy całą listę obowiązków i zadań. Czasami trudno jest nam się do tego wszystkiego zabrać lub być naprawdę produktywnym w tych obszarach, i w dużej mierze może to wynikać z niedoboru aktywności (albo raczej pasywności) z rodzaju yin – na które często zwyczajnie sobie nie pozwalamy, bo mogą wyglądać jak lenistwo, a nawet wprowadzać nas w panikę, że „nic nie robimy.”
Yin joga jest ciekawym lekarstwem na ten niedobór – produktywną pasywnością z dodatkowym plusem jakim jest rozciąganie mięśni oraz głębszej tkanki, jak ścięgna i więzadła. Rozciąganie relaksuje i pomaga być bardziej odpornym na kontuzje, a także blokady energetyczne, które powodują choroby czy rozchwianie emocjonalne. Z pomocą jogi yin łatwiej jest nam osiągnąć stan medytacji, w którym skupiamy się głównie na odczuciach naszego ciała i oddechu. W przeciwieństwie do wielu innych stylów jogi, tutaj całą aktywną pracę oddajemy grawitacji. Naszym zadaniem jest pozwolić naszemu ciału zrelaksować się w często trudnych do tego pozycjach. Te kilkuminutowe blokady swobodnego przepływu pomagają całości systemu powrócić do harmonii.
Właściwie dopiero niedawno zaczęłam odczuwać dyskomfort przy niektórych dotąd łatwych dla mnie pozycjach i właśnie trwanie w dyskomforcie (ale NIE bólu) do momentu aż minie daje w tego rodzaju jodze najlepsze rezultaty – świadczy o trafieniu na blokadę gotową do odblokowania. Większość pozycji utrzymujemy przez około 3 do 5 minut, najlepiej do momentu kiedy odczujemy zmianę ze stanu dyskomfortu w rozluźnienie. Niezmiernie istotne jest słuchanie sygnałów swojego ciała i traktowanie go z delikatnością – jeżeli odczuwamy kłujący ból łagodzimy pozycję aż znajdziemy się tuż poza jego krawędzią.
W następnym wpisie o jodze przedstawię kilka podstawowych pozycji, od których śmiało można zacząć przygodę z jogą yin, i nie tylko. 😉
2 komentarze
[…] na tym co nas uziemia – poświęćmy więc dynamiczną, aktywną jogę dla spokojniejszej jogi yin i zamieńmy jogging na Qigong. (Albo na kocyk i gorący napój przed kominkiem! 🤫) Wskazane są […]
[…] ogniska, a także świadoma aktywność fizyczna, szczególnie ta „przyziemna”, jak np. joga yin. Polecam zrobić sobie listę tych sytuacji, które pomagają Wam poczuć się stabilnie w umyśle […]