Dziś piszę o czymś, czego zupełnie nie rozumiałam przez sporą część mojego życia.
Czy emocje należy kontrolować? Emocje to „energia w ruchu”. Czy powinniśmy więc zatrzymywać ten ruch? Jestem żywym przykładem na to, że jest to bardzo szkodliwe. Przez wiele lat myślałam, że świetnie radzę sobie z emocjami. Nigdy nie wybuchałam złością, nie krzyczałam, nie rzucałam talerzami. Uznawałam siebie za bardzo opanowaną. W praktyce jednak okazało się, że lata tej pozornej kontroli skończyły się na poważnych problemach ze skórą, które dodatkowo jeszcze „kontrolowałam” przy pomocy farmaceutyków i różnego rodzaju kosmetyków.
Okazuje się, że radzenie sobie z emocjami w zdrowy sposób to zupełnie inna bajka. Emocje muszą płynąć. Sztuką jest nie zatrzymać ich naturalny bieg, lecz pokierować je tak, by nie zaszkodziły ani nam, ani środowisku wokół nas. Jak to zrobić?
1. Nauczyć się zrobić pauzę, zanim zareagujemy. Mówię tu o dwóch rodzajach reakcji – tłumieniu i wybuchaniu. Do tego wymagana jest czujna obserwacja samego siebie. Kiedy nie obserwujemy, tylko dajemy się ponieść nawykom, trudno jest dokonać lepszego wyboru i np. nie wybuchnąć teraz, kiedy nasze dziecko stłukło nasz ulubiony wazon, tylko później, kiedy będziemy mogli tę energię spożytkować. To samo tyczy się także kompulsywnych zakupów czy innych uzależnień. Obserwujemy przez różnorakie, nawet najprostsze praktyki medytacji (przed kryzysem) i przez refleksję nad swoimi zachowaniami (po kryzysie). Bardzo pomocna jest także Terapia Kwiatowa Bacha i inne rodzaje pracy z podświadomością – szczególnie wtedy, gdy widzimy w naszym zachowaniu często powtarzający się schemat.
2. Znaleźć swoje sposoby na przepracowanie emocji. Tego niestety najczęściej nie uczą nas nasi rodzice ani tym bardziej szkoły, a sądzę, że jest to jedna z podstawowych umiejętności, jakich brakuje w naszym współczesnym społeczeństwie – o czym świadczy ogrom problemów psychicznych i chorób przewlekłych. Być może sprawę nieco komplikuje to, że prawdopodobnie nie ma jednej recepty, która będzie idealna dla absolutnie każdego. Poniżej mam kilka propozycji, które sprawdzają się u mnie.
Jeśli chodzi o złość, dobrym sposobem mogą okazać się wszelkie sporty walki lub te wymagające dużego wysiłku, ale także taniec i ćwiczenia qigong ukierunkowane na tę emocję. Można też dosłownie wykrzyczeć się w dogodnych warunkach np. w środku lasu (i już wiemy skąd te wszystkie paranormalne opowieści o leśnych potworach 👹). Pomocnymi esencjami kwiatowymi mogą być tutaj Holly/Ostrokrzew (złość, zazdrość), Cherry Plum/Śliwa Wiśniowa (wybuchowość), Beech/Buk (irytacja wynikająca z nietolerancji) i Willow/Wierzba Biała (wewnętrzne rozgoryczenie). Złość może służyć także jako świetne paliwo motywujące, by coś stworzyć lub zmienić.
Jeśli chodzi o smutek, świetne jest wypłakanie się przy muzyce, która nas wzrusza (na złość polecam metal i ciężkie techno). Piosenka, do której macie sentyment, albo taka, która po prostu łamie serce na pół jak np. w moim wypadku ten wspaniały utwór (jeśli myślisz, że żartuję, to bardzo się mylisz! 😭). A także wzruszające filmy, np. Mój przyjaciel Hachiko (2009). Przydatne esencje na smutek to np. Honeysuckle/Wiciokrzew Przewiercień (nostalgia), Wild Rose/Dzika Róża (apatia, rezygnacja), Gorse/Kolcolist Zachodni (rozpacz wynikająca z braku wiary w poprawę sytuacji), Sweet Chestnut/Kasztan Jadalny (poczucie braku wyjścia) lub też Mustard/Gorczyca Polna (stan depresyjny bez konkretnej przyczyny).
Jeśli chodzi o strach, często najlepszym sposobem na poradzenie sobie z nim jest po prostu się z nim zmierzyć, poddać się mu bez uciekania. Często okazuje się, że to, co wydaje nam się najstraszniejsze, jest takie tylko w naszym umyśle i gdy staniemy z tym oko w oko, jesteśmy w stanie poradzić sobie bez problemu. Możemy wspomóc się także Kwiatami Bacha Mimulus/Kroplik Żółty (strach przed czymś konkretnym), Aspen/Osika (strach nieoczywistego pochodzenia, fobie) czy Red Chestnut/Kasztanowiec Czerwony (strach o bliskich).
Na koniec dodam, że żadna emocja nie jest zła. Innymi słowy – nie istnieje coś takiego jak zła emocja. Kiedy wyjdziemy z przeświadczenia, że bycie wściekłym czy smutnym jest złe, to dużo bardziej naturalne stanie się akceptowanie, że życie nie polega na ciągłym uśmiechaniu się i ignorowaniu tego, co „negatywne” (co jest dewizą typowego stanu Kwiatu Agrimony/Rzepika, który zresztą doskonale znam z doświadczenia!). Dajmy sobie przestrzeń na odczuwanie absolutnie wszystkiego, bo o tym także jest nasza obecność tu na Ziemi. 🤍