Dziś napiszę o pewnej metodzie, którą poleciła mi znajoma odnośnie leczenia uporczywego AZS. Stosuje się ją m.in. przy PTSD czyli Zespole Stresu Pourazowego – pod nadzorem terapeuty, jako że takie sesje mogą stać się nieco intensywne. Jednak ma ona zastosowanie w życiu praktycznie każdego człowieka, bo każdy z nas regularnie doświadcza stresu, który bardzo często tworzy napięcie w naszych mięśniach. Może być to przyczyną wszelakich schorzeń, a także przewlekłego bólu.
T.R.E. (z ang. Trauma Release Exercises) łączy elementy jogi, bioenergetyki i qi-gong poprzez system ćwiczeń, które mają za zadanie wywołać niekontrolowane drganie mięśni, które to napięcie wyzwala. Jeśli popatrzymy na świat zwierząt, naturalnym zachowaniem jest na przykład trzepotanie skrzydłami po walce u łabędzi – co pozwala zwierzęciu na całkowicie normalne funkcjonowanie w moment po tym zdarzeniu. Niestety w świecie ludzi nauczyliśmy się zwyczajnie blokować te naturalne odruchy, bo nie wypada, bo co ludzie powiedzą, bo przecież nie pokażę, że jestem słaby/a… Tłumimy w sobie strach, złość i smutek, a że nasze ciało jest odzwieciedleniem tego, co dzieje się w naszym umyśle, te emocje zostają niejako składowane w mięśniach. Dzieci nie mają z tym problemu, często widzimy np. jak trzęsą się płacząc po nieprzyjemnym zdarzeniu. Stąd Dr. David Berceli, twórca tej metody, ułożył sekwencję ćwiczeń, które wyzwalają w człowieku podobną reakcję, tym samym uwalniając negatywną energię składowaną w naszych ciałach.
Czasami ćwiczenia wyzwalają emocje na tyle, że pojawia się płacz czy rozdrażnienie. To dobrze, o ile potrafimy się zdystansować i nie dajemy porwać tym emocjom. Jeśli jednak trauma jest zbyt intensywna, lub czujemy się bardzo niekomfortowo oddając kontrolę swojemu ciału, to dobrze jest robić to pod okiem terapeuty T.R.E. Listę terapeutów dostępnych w każdym kraju można znaleźć na stronie, którą podam poniżej wpisu.
Zestaw zawiera w sobie 7 ćwiczeń, które dobrze jest wykonywać po innym wysiłku fizycznym np. jodze czy bieganiu – drgania pojawią się szybciej, kiedy jesteśmy zmęczeni. Z reguły im bardziej człowiek jest wysportowany, tym trudniej jest je wywołać, ale standardowo ok. 10 minut ćwiczeń powinno wystarczyć każdemu. Początkowo warto jest je robić co drugi dzień i obserwować swoje reakcje dnia następnego. Jeśli pojawi się rozdrażnienie, może to oznaczać, że przedobrzyliśmy i warto byłoby skrócić ćwiczenia/czas drgań. Docelowo polecane jest robienie ćwiczeń każdego dnia.
- Stojąc opieramy się na bokach stóp, raz jedna strona, potem druga.
- Podnosimy się na palcach jednej stopy, do momentu aż w skali 0-10 poczujemy zmęczenie na około 7. Druga noga może podpierać nas z tyłu o ile cały ciężar ciała jest na ćwiczonej nodze. Powtarzamy to samo z drugą stopą.
- Następnie męczymy mięśnie ud. 😉 Opierając ciężar ciała na przedniej nodze robimy przysiady, do momentu zmęczenia na 7/10. Tylna noga może nas podpierać jeśli jest taka potrzeba. Oczywiście powtarzamy z drugim udem.
- Skłon do przodu przy szeroko rozstawionych, w miarę możliwości wyprostowanych nogach, 3 pełne oddechy (wdech+wydech). Następnie sięgamy rękami do prawej stopy, wykonujemy 3 oddechy, potem do lewej, ponownie 3 oddechy. Wracamy do środka i sięgamy rękami jak najdalej do tyłu, wykonując kolejne 3 oddechy.
- Skłon do tyłu – w rozkroku podpieramy się rękami na dole pleców (lub około) i przechylamy tułów wraz z głową do tyłu, zostajemy w tej pozycji przez 3 oddechy. Następnie skłaniamy się do tyłu obracając tułów w lewą stronę – 3 oddechy, potem to samo w prawo.
- Siadamy w powietrzu plecami do ściany, kolana pod około kątem prostym. W momencie zmęczenia na 7/10, przesuwamy tułów kilka centrymetrów do góry i znowu tkwimy tak do 7/10, potem jeszcze raz nieco wyżej. Po ćwiczeniu stajemy prosto i wykonujemy skłon do przodu. W tym momencie mogą się pojawić pierwsze drgania!
- Leżąc na wznak na macie do jogi lub dywanie, łączymy stopy i otwieramy uda na zewnątrz. Podnosimy miednicę do góry jak w mostku. Tkwimy tak przez około minutę lub ile damy radę. Kładziemy miednicę z powrotem na ziemię, po minucie powtarzamy mostek. Następnie z miednicą na podłodze kładziemy stopy na płasko na ziemi i czekamy aż pojawią się drgania. Możemy spróbować zmieniać pozycję kolan do wewnątrz po kilka centymetrów, do momentu aż poczujemy drgania. Czasami przesunięcie stóp do przodu lub do tyłu pomaga w osiągnięciu drgań – jeśli się to nie wydarzyło polecam powtórzyć mostek do skutku, a potem cieszyć się tym nieco dziwnym doświadczeniem drgania (lub płakać, ale są to dobre łzy!) przez początkowo 5-10 minut. Jeśli drgania będą zbyt intensywne lub kiedy jesteśmy gotowi zakończyć sesję, możemy to zrobić poprzez wyprostowanie nóg i ugięcie stóp ku górze. Na koniec pozostając w pozycji leżącej integrujemy zmiany, rozkoszując się mega zrelaksowanymi mięśniami!
W moim przypadku na początku drgały tylko same uda, ale po kilku sesjach dołączyły do nich inne części ciała. Polecam eksperymentować z pozycjami, unoszeniem stóp czy rąk itd.
Dodam jeszcze, że moje pierwsze doświadczenie z uwolnieniem emocji w taki sposób miało miejsce podczas trudnej sekwencji jogi. Drganie mięśni przy wysiłku zwyczajnie spowodowało, że zaczęłam płakać, coś ze mnie zeszło! Ulga niesamowita więc od jakiegoś czasu regularnie pozwalam sobie na drganie przy pomocy T.R.E. Co ciekawe, wprawieni w tej metodzie będą potrafili wywołać te niekontrolowane drgania na własne życzenie, bez konieczności wykonywania ćwiczeń – tak właśnie stało się ze mną po kilku tygodniach praktyki.