Zupełnie na miejscu zdaje się być napisanie o tym, od czego właściwie zaczęła się moja podróż z rozwojem duchowym. Byłam wychowana w wierze chrześcijańskiej, ale w czasach około gimnazjum idąc śladami m.in. starszych braci i znajomych postanowiłam, że ateizm jest bardziej sensowny i cool. Nawet pół serio przyjęłam bierzmowanie tylko po to, żeby przyjąć imię Amonaria, na cześć mojego ulubionego wtedy artysty muzyki elektronicznej Amona Tobina… 😅 W każdym razie przestałam się modlić, wierzyć w piekło i niebo, w stworzenie świata i cokolwiek innego opisanego w Biblii, którą nazywałam po prostu książką. Przyznaję jednak, że za sprawą książek Terrego Pratchetta bardzo, ale to bardzo utkwiła mi w głowie idea reinkarnacji, a także tego, że po śmierci każdy doświadcza tego, czego doświadczyć się spodziewał (Valhalla dla wikingów, święty Piotr dla chrześcijanina). Jednak chyba było to trochę na zasadzie “fajnie by było”, może instynktownie chciałam w to wierzyć na przekór mojej ogólnej niechęci wobec religii.
Dziś mogę śmiało powiedzieć, że dokładnie w coś takiego wierzę. Napiszę o tym więcej wkrótce!
A zaczęło się od tego: Przyszedł taki czas, że było mi ciężko w życiu i trafiłam na książkę “Potęga Teraźniejszości”. Idea skupiania się na teraźniejszości ku ułatwieniu sobie życia była mi już znana wcześniej (z czasów walki z prokrastynacją na studiach), ale nie do takiego stopnia, żeby brać do siebie słowa Jezusa… A jednak książka ta trafiła dla mnie w samo sedno. Mówiąc właściwie o jednej prostej rzeczy, zdołała mnie wyciągnąć z naprawdę głębokiego “doła”, wyjaśniając mi, że ten dół jest iluzją, którą stworzył mój umysł. Genialna w swojej prostocie, przeczytałam ją może z 8 razy pod rząd. Służyła jako medytacja i do dnia dzisiejszego, choć już dawno jej nie czytałam, służy jako fundament.
Główne założenie “Potęgi Teraźniejszości” jest takie, że jedyne co mamy i zawsze będziemy mieć, to Tu i Teraz. Pamięć o przeszłości, jak i wyobrażenie przyszłości, a co za tym idzie wszelkie zło i cierpienie są zawsze iluzją, wytworem naszych myśli. Natomiast umysł ludzki, owszem wspaniałe narzędzie, ale niestety u większości z nas staje się panem życia, zamiast pomocą. Identyfikując się z umysłem i jego wytworami, ograniczamy swoje doświadczenie życia i stajemy ofiarami własnego ego. Tymczasem istnieje w nas coś o wiele większego i potężniejszego. Tolle nazywa to Istnieniem, niektórzy nazwą to Bogiem. Najprościej zauważyć to Istnienie poprzez powrót do teraźniejszości i stanie się obserwatorem swoich myśli. To jest ta esencja nas, która zawsze jest i niezmiennie pozostaje gdzieś w tle, a wręcz jest źródłem każdego doświadczenia… Ale nie chcę wybiegać zbyt mocno poza książkę. Polecam po prostu ją przeczytać i dojść do własnych wniosków (a potem temat będziemy rozwijać!).
Ta jedna książka zainspirowała mnie by przestać stronić od tematu Boga/Źródła, czegoś co łączy wszystko co istnieje w naszym świecie. Duchowość nie jest zarezerwowana dla religii i, w moim mniemaniu, składa się na pełne doświadczenie życia na Ziemi. Wiem, że trudno jest to czasami przełknąć, ale wystarczy zabrać się za to od odpowiedniej dla siebie strony. 😉 Dla mnie potrzeba było pogubić sens fizycznego i mentalnego planu by odnaleźć ten trzeci, a dziś dodatkowo wszystko to składa się w jedną spójną całość z mechaniką kwantową, np. konceptem pola kwantowego, które na wiele sposobów przypomina właśnie Istnienie! 🤯
Wychodzę z założenia, że to nie są rzeczy, które kiedykolwiek „zrozumiemy” = logicznie wyjaśnimy na poziomie umysłu. Nie musimy, a wręcz zdaje się, że w tym właśnie sęk! Nie wszystko da się zbadać, opisać, skategoryzować, może cała zabawa polega na tym, by pomimo tego po prostu wiedzieć, że wena twórcza, genialne pomysły, czy wewnętrzny spokój są nam dostępne zawsze i wszędzie, na każde nasze zawołanie. Właśnie dlatego, że nie rządzą się zasadami naszych mocno ograniczonych ludzkich umysłów. Bez obrazy, homo sapiens! Bo naprawdę mamy moc, ale wbrew temu co wbijają nam do głowy w szkołach i telewizji, z pewnością nie tkwi ona tylko w naszym mózgu…
3 komentarze
[…] przeczytać: Tu i teraz oraz Wstęp do pracy z […]
[…] Nauczenie się patrzenia na swoje reakcje, emocje i myśli z perspektywy obserwatora (pamiętacie Potęgę Teraźniejszości?). Bez tego identyfikujemy się z nimi i nie potrafimy spojrzeć na nie obiektywnie. Nie jest to […]
[…] źle, że to nie wystarczyło. Wtedy odkryłam, że właściwie to wszystko jest iluzją. Odkryłam Istnienie w sobie. Innego rodzaju, niż Umysł, który ciągle chciał być mądrzejszy, ciągle usilnie […]