Jedno wymaganie – wanna!

Zdałam sobie ostatnio sprawę, że przy wyborze mieszkania właściwie jedyną wygodą bez jakiej się nie obejdę jest właśnie ona. Kiedyś byłam zwolenniczką pryszniców, ale było tak dopóki nie poznałam niesamowitej mocy kąpieli z solami magnezu, olejkiem z kadzidłowca/herbacianym, od niedawna także sodą.

Skąd trend na wymianę wanny na kabinę prysznicową? Brak czasu? Dlaczego nie dajemy sobie prezentów w postaci wieczoru w wannie? 🤔 Samodbanie (tak zwane przeze mnie dbanie o siebie) to kolejny temat, który jest mi niezmiernie bliski. Ulgę jaką czuję w wodzie jest trudno porównać do czegokolwiek innego. Zdecydowanie faworyt w mojej rutynie samodbania, która jeszcze kilka lat temu praktycznie nie istniała… Chyba, że mówimy o malowaniu paznokci czy farbowaniu włosów na niebiesko, z czego niedawno „wyrosłam”! Ale w samodbaniu nie chodzi o to, żeby ładniej wyglądać, bardziej chodzi o to, żeby lepiej się czuć. A potem przekonujesz się, że wyglądanie zależy właśnie od tego czucia, nie odwrotnie…

A więc regularne kąpiele! Soli magnezowej (magnesium chloride, może być też sulfate/Epsom lub sole z Morza Martwego) musi być dużo – conajmniej 1 kubek na kąpiel, do tego opcjonalnie 1-2 kubki sody oczyszczonej. Naturalne olejki i kwiaty suszone są wspaniałym dodatkiem (kwiaty polecam wyłowić przed wypuszczeniem wody po kąpieli 😅). Można się nawet pokusić o mleko kokosowe, sproszkowaną perłę albo, dla odważnych, wodorosty! Taka kąpiel to naprawdę nie jest ogromny wysiłek, kiedy uda Ci się zdobyć te parę niezbędnych składników – sole magnezowe są podstawą, którą można opcjonalnie rozbudowywać wg. własnych preferencji.

I nie, nie jest to przyjemność zarezerwowana tylko dla pań – patrz obrazek powyżej. Serio, nie ma się czego wstydzić. Kąpiele są przyjemne i sądzę, że także każdy facet powinien chociaż spróbować.